CIEPŁE WSPOMNIENIA....




 Ciemno, za oknem ciemno, szaro i ponuro. Miała być piękna biała zima tylko gdzie ona jest? Mieliśmy lepić bałwana, rzucać się śnieżkami…
Siedzimy zatem w camperku i grzejemy się letnimi wspomnieniami miejsc gdzie byliśmy. Gdzie świeciło piękne słońce i przypiekaliśmy się na raczka na plażach. Wspominamy miejsca i przygody, które nas wtedy spotkały.
Pamiętasz bora jak nam rzucało samochodem przez pół nocy tak, że nie można było spać? Albo jak nam wysiadł akumulator i pół wioski zaoferowało swoją pomoc? A później spotkanie z orłem, pamiętasz jak wyskoczył nam spod kół samochodu, gdzieś na bocznej drodze w Czarnogórze. Jak po przekroczeniu granicy Albańskiej, gdy policjant po spisaniu numerów samochodu powiedział jechać dalej, a nam został wtedy trzeci i czwarty bieg? I rozterka co robić dalej, wracać czy jechać, bo to dopiero początek naszej podróży. Ile mieliśmy radości z tego, że udało się osiołka naprawić.
Pamiętasz smak pizzy na zamku w Kruje i te widoki wieczorną porą. Potem przygodę na plaży, z której ledwo co udało nam się pod górę wyjechać, a dzień wcześniej pytano się nas czy osiołek jest 4x4 i jak to śmiesznie wtedy dla nas brzmiało. Smak oliwek na Kerkirze - jedyny w swoim rodzaju i to młode wino od gospodarza. A chmary komarów i cykad w Patrze, które nie chciały nam dać spać.
Dzikie zapomniane przez turystów plaże na Peloponezie, gdzie można było w spokoju rozkoszować się ciszą, wodą i słońcem. Gościnność tawern na Mani, do których poza Grekami nikt nie zagląda, bo nawet nie wie o ich istnieniu. Ten panujący tam spokój i oderwanie od rzeczywistości.
A naszą wspinaczkę na Olimp, gdy wiedzieni znakami w pełni przekonani byliśmy, że kierują do schroniska, a nagle przed nami pojawiły się koszary. Ten skwar lejący się z nieba, strome podejście i w końcu radość. Pamiętasz jak nie było nam dość gór i wspinaliśmy się na bułgarski Vhren i ten mój telefon, że w okolicy widziano niedźwiedzia.
Zapomniane bułgarskie zabytkowe wioski, w których ludzie dziwili się widząc kogokolwiek obcego. Rumuńska gościnność i chęć pomocy mimo, że nie potrafiliśmy znaleźć wspólnego języka. Przejazd Transalpiną i te zapierające dech w piersiach widoki jak okiem sięgnąć góry, przestrzeń i wolność.
Tak to właśnie ta wolność i nie skrępowanie miejscem, czasem, jaką daje nam camper, jest jedyna w swoim rodzaju.
Sącząc powoli wspomnienia z lata już snujemy plany na przyszłe podróże i kolejne przygody, by następnej zimy znów można było siąść w camperze i mimo chłodu, ponurości i szarości świata za oknami znów grzać się ciepłymi wspomnieniami…