BAŁKAŃSKIE KOPYTKA - CHORWACJA - dzień 8

ROVANJSKA - ZADAR - BIOGRAD NA MORU - PAKOSTANE - MURTER - TISNO

TRASA 115 km - MAPA


Rankiem niespiesznie zbieramy się dalszą drogę nic nas nie goni mamy jeszcze kilka dni by dotrzeć do Dubrownika. Bladym świtem, gdzieś koło 9 idę obejrzeć okolice. Cisza spokój wioska nadal śpi. Wokoło może nie ma typowych plaży, ale są zejścia do wody, prysznic i możliwość poleniuchowania. Miejsce znajduje się w zatoce niedaleko Pagu zatem i widoki śliczne. Jako miejsce docelowe może niekoniecznie natomiast by zatrzymać się w drodze naprawdę warto.









Sanitariaty czyste (jak dobrze kojarzę 4 wc i 4 prysznice na płeć ) – jakby dopiero zrobione, prąd przy stanowiskach, możliwość umycia naczyń, – jak na niewielki camping przydomowy warunki naprawdę fajne – zresztą wolimy takie niż zatłoczone molochy, gdzie może infrastruktura czasem lepsza, ale jeśli znajdujemy mały camp – wolimy jego spokój, miejsce gdzie zazwyczaj gospodarz sam troszczy się o gości bo na camp jeździmy przecież po to by wypocząć. Kluczyk i kasę w umówionym miejscu i w drogę do Zadaru.


 

Widoki jak zwykle w Chorwacji zapierają dech w piersiach. Przed miastem tankujemy na omv dostajemy hasło do internetu i spędzamy na stacji kolejne dwie godziny. Jeszcze jakieś zakupy i nagle wyprzedza nas nyska – patrzymy na rejestrację no tak skąd mogła być nyska – oczywiście z Polski :szeroki_usmiech w dodatku jedzie na „Złombol” do Olimpii. 



Zadar mijamy bokiem już kiedyś zwiedzaliśmy  i trafiamy do Pakostane. Początkowo planowaliśmy tu nocleg jednak wielkość campingu nas przeraziła. Zatem skręciliśmy w prawo wzdłuż campingu dojechaliśmy na płatną plażę (5 kun godzina, 20 kun dzień) jednak jest wrzesień – szlaban podniesiony. Dojechaliśmy do końca asfaltu gdzie w lasku stało kilka osobówek, nawet jakiś camperek się trafił – wyglądało, że zacumował na stałe. 






Podejrzewam, że w sezonie to dość popularne miejsce – teraz dość spokojne. Plaża to drobne kamyczki – woda w morzu – dla odważnych brrr (18 wrzesień), prysznic jest, ale dodatkowo płatny (2 kuny 30 sekund). Delektujemy się zatem ciszą, spokojem i odpoczywamy w popołudniowym słońcu.  
 





Po obiedzie ruszamy dalej w poszukiwaniu noclegu. Może jakaś wyspa – rozglądam się po mapie jest – można nawet na nią wjechać. Wbijamy w gps Murter i jedziemy. Droga trochę odbija od morza dopiero w Tismo znów je widzimy. Niewielkie portowe miasteczko naprzeciwko, którego jest właśnie Otok Murter. Zauważamy znak camp no to jedziemy wzdłuż portu w prawo. Mijamy pierwszy 1* rodzinny – nieczynny i docieramy jakieś 100-200m dalej dojeżdżamy do Campingu Jazina. Pytamy o nocleg – 100 kun. Ok jest wcześnie jeszcze lookniemy na wyspę. Wracamy i przejeżdżamy most wjeżdżamy na Murter. Przecinamy wyspę środkiem, zwiedzmy Murter i Betinę skąd już tylko rzut beretem do Parku Narodowego Kornati.









Po drodze mijamy kilka skrętów na campingi jest ich tu kilka. Z Betiny wracamy wybrzeżem, za miejscowością jest płatny parking, a kilka kilometrów dalej camping nad samym morzem. W sumie ciężko powiedzieć czy o camping bo niby pisze, że camp a tak naprawdę przez jego środek prowadzi droga. Wzdłuż po prawej i po lewej pełno camperków. 






Idziemy się zorientować do recepcji co i jak – żywego ducha – mieszkańcy coś wspominają, że czasem właściciel się pojawia. Jest jedynie cennik – około 150 kun Mimo pięknego położenia, niemożność namierzenia sanitariatów skłoniła nas jednak do dalszych poszukiwań.




Chcieliśmy do Tismo wrócić dalszą drogą wzdłuż wybrzeża niemniej jednak po przejechaniu 2km droga zrobiła się dziurawa – morze podmyło ją tak, że ledwo się koła mieściły a dalej pojawił się znak, że droga jest ślepa. Zatem nie było innej możliwości jak powrót do campingu i dojazd do głównej drogi. Daleko do noclegu nie mamy – wracamy na Jazinę.