BOUZOV - PRAHA 215 km
Długi listopadowy weekend…. No może nie aż taki długi, ale
wystarczający by wpaść do Czech. Camperki spakowane – tym razem jedziemy ekipą
w różnych konfiguracjach – w porywach od 1do 4 :). W piątkowe popołudnie udaje
się przebić przez zatłoczone polskie drogi i już po dwóch godzinach powolnej
jazdy możemy w końcu wyprostować kości na czeskich drogach – oczywiście w
rozsądnym zakresie prędkości, bo wiadomo jak nas lubi ichniejsza policja.
Autostrady omijamy szerokim łukiem i kulamy się po górach –
szkoda, że po zmroku, ale przynajmniej na drogach totalne pustki – jak to w
Czechach po zmroku bywa :) Po kilku godzinach jazdy podjeżdżamy na parking pod
zamkiem Bouzov – nawigacja co prawda chciała przeprowadzić nasze auta schodami,
ale byliśmy uparci i jednak wybraliśmy jezdnię. Pewnie dzięki temu spotkaliśmy
się z czeskim camperem, który jak się okazało również zmierzał w to samo
miejsce. Jako, że jest po sezonie parking świeci pustkami – nie narzekamy –
będzie więcej miejsca dla nas. Z parkingu prowadzi ścieżka do zamku – jednak dziś
już tam nie zajrzymy, schodzimy nią do wioski (trzeba będzie potem pod gorę
wrócić – ciekawe czy znajdzie się chętny na podwózkę :) Wieczorem w wiosce
pustki czynna jest jedynie restauracjo/knajpka w hotelu. Będzie kolacja.
Rozsiadamy się wygodnie bierzemy menu – jakieś takie cienkie jest (specjalne na
weekend). Spoglądamy dokładniej – a tam gęsina na dziesięć sposobów – i to
wszystko co mają w menu – szkoda, z kolacji nici. Zadowalamy się jedynie
napojami i z powrotem drepczemy pod górkę. Na parkingu okazuje się, że dojechał
jeszcze jeden kolega…. Trochę mży…. Jutro będzie kolejny dzień….
Wyspani (po tym jak do snu kołysał nas deszcz, a rano witał
bębnieniem o dach), pojedzeni udajemy się pomiędzy kroplami do zamku (http://www.hrad-bouzov.cz/ ).
Stukamy do
jego bram…. Możecie przyjść na 11 bo teraz po sezonie to tylko czasem
oprowadzamy – ok, zadowolimy się kawką/herbatką w knajpce.
Jedenasta wybiła tym razem otwarte. Kupujemy bilety
(posezonowo 120 koron) i wchodzimy na dziedziniec. Tam wita nas przewodniczka
wprowadza do zamku, przekazuje co wolno a co nie:) i oddajemy się godzinnemu
zwiedzaniu. A co widzieliśmy i mogliśmy przekazać ( w środku nie wolno robić
zdjęć) pokażemy poniżej….
Po zwiedzaniu już w potrójnym pakiecie jedziemy do stolicy.
Tym razem jazda górkami dostarcza więcej doznań niż wczoraj – wiemy dokąd
jedziemy. Zdecydowaliśmy się omijać drogi płatne, a nasze nawigacje mają
rozbieżne propozycje (jak to zazwyczaj bywa) udaje się nam pokluczyć też
wąskimi wiejskimi dróżkami zanim wpadniemy na obwodnicę Pragi (przekreślona
winieta) i po przejechaniu nastu kilometrów wjechać na wyspę gdzie znajduje się
nasz camping (Caravan Camping Císařská Louka). Miejscówka fajna z ładnym
widokiem na miasto. W linii prostej do Mostu Karola około 4km. Jednak by dostać
się do miasta trzeba, albo przepłynąć na drugą stronę :) lub wsiąść w tramwaj
14 i po 20 minutach zawitać na Vaclavskie Namesti. Najwygodniej kupić 24
godzinny bilet (110 koron) na wszystkie środki transportu po Pradze i można dowolnie
szaleć po mieście…. co wkrótce sprawdzimy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz