PASSO DI PELLEGRINO - PASSO DI VALLES - PASSO DI ROLLE - S. MARTINO DI CASTROZZO - ARTEN - CITTADELLA
TRASA - 130 km MAPA
O świcie Passo di Pellegrino wygląda zupełnie inaczej. Już niewiele brakuje by zobaczyć błękitne niebo. Mamy nadzieję, że niedługo się rozwieje. Tym czasem mijamy wczorajszy placyk z dzikimi końmi i krowami i za przełęczą zjeżdżamy w dół, jedziemy i jedziemy – tradycyjnie wąsko, kręto i stromo…. ale na tyle to nie byliśmy mentalnie przygotowani :) Na mapie ani słówkiem nie wspomnieli, że tu 18% - ale daliśmy radę choć łatwo nie było minąć się na serpentynie z autobusem…. cofając :). Okazuje się, że nie tylko my już zwiedzamy. Nie docieramy do Falcado, ale skręcamy w prawo na Passo di Valles (2033) – jakieś ciągniki, maszyny się plączą, bo miejscami remontują.
Na przełęczy kapliczka, jakiś
hotelik, cisza i spokój. Śniadamy, a ja już knuję niecny plan: tam taka maleńka
przełęcz majaczy zobaczymy co z niej widać? O jeszcze więcej widać i
widać, a droga prawie że płaska – nawet nie czuć, że się wspinamy – czasami
prowadzi ścieżką, ale zasadniczo szutrową drogą. Z każdym krokiem jesteśmy
wyżej i odkrywamy nowe widoki.
Tak noga za nogą dochodzimy do
przełęczy (2220). Panoramka, pstryk, pstryk. Rzut oka w lewo i już wiem, że na
tym nie koniec. Tuż obok jest kolejka – przecież to tylko momencik.
Dzikie
konie – no normalnie jadły nam z ręki, pasące się krowy (o przepraszam byki),
owce to tutejsze klimaty. A wszystko to opasane górami.
Krok
za krokiem i już po 45 minutach stoimy u stóp kolejki. Tu kończy się
spacerek zaczyna się 10 minut pod górę i już możemy się witać z ludźmi,
którzy właśnie wjechali z dołu z miejscowości gdzie nocowaliśmy. Rzut
okiem z góry – o widzisz tu staliśmy wcześniej, a potem się
przenieśliśmy do wioski za camperami.
Jeszcze ledwie 30m do góry (strome piargi) i panorama ze szczyty Santa Margeritta (2550). Gdyby mi ktoś 2h wcześniej powiedział, że tu dotrę to bym wyśmiała – to miał być tylko spacerek za widokami :)
Na szczycie spędzamy sporo czasu – trzeba zajrzeć w każdy zakamarek – może Marmoladkę? (3334) najwyższy szczyt Alp mamy tuż pod nosem, czy kilka innych 3 tysięczników.
Oj jest tu co robić. Dla leniwych jest możliwość wjazdu z przełęczy Passo di Pellegrino.
I na koniec mała panoramka ze
szczytu takie 360 stopni :D
W dół schodzimy tą samą drogą –
gdybym wiedziała, że pójdziemy tak daleko to coś do picia/jedzenia, czy choćby
inne buty niż sandały by się wzięło, o kijkach nie wspomnę – ale my tylko na tą
przełęcz co to ją widać – tak kilka
minut za widoczkiem :)
Powoli trzeba jednak ruszać na
południe, bo w tym tempie to…. Ale nie
sposób ominąć pobliskiej przełęczy Passo di Rolle (1970) by zjeść na niej na
przykład obiadek. Aż szkoda się stąd ruszać, ale trzeba…. Przez S. Martzo di
Castrozza (1460) ciągniemy w dół…. Zatrzymujemy się na około 250m n.p.m. i mamy
serdecznie dosyć zjazdu. Ledwie 2,5h wcześniej byliśmy na ponad 2500m, godzinę
temu na 2000m - oj szumi w głowie, oj szumi – jak ta rzeczka nad którą stoimy –
chwilę się zastanawiamy czy to nie ona,
ale jednak nie to różnica wysokości robi swoje.
Vicenza czy Cittadella oto jest pytanie? W sumie do Vicenzy można przez Cittadelle – tu przydają się namiary z włoskich stron camperowych – oj jak szybko uczę się języka :) – wzdłuż murów jest parking. Podjeżdżamy do miasta – faktycznie jest przy drodze przy murach (płatny), ale coś kusi by jechać dalej. Wjazd przez mury do 3m, a za pierwszą bramą skręt na parking (darmowy) – miejsca wieczorem do wyboru do koloru (rano koło 8 już ¾ było zajęte) jedyny problem to długość samochodu, ale tu chyba nikt na to nie patrzy parkując jeden za drugim byle się zmieścić. Wysokość też nie problem – te alkowy co widziałam to 3m miary ze sporym naddatkiem. Jeszcze tylko spacer wieczorny po mieście – ciche spokojne – widać, że mało turystyczne i układamy się do snu. Coś kusi – może wifi? – no tak dziś chyba szybko spać nie pójdziemy :) – pozdrawiamy z Cittadella. (45.648488, 11.785827 parking od strony szpitala)