CASALABATE - BRINDISI - OSTUNI - LOCOROTONDO - ARBELOBELLO - PUTIGNANO -POLIGNANO A MARE - TORRE A MARE - BARI - GIOVINAZZA
TRASA 200 km - MAPA
Poranek przywitał nas rześko. Czyżby już koniec lata się
zbliżał? Droga mokra a chmury no cóż obiecują :) Zmykamy zatem do Brindisi,
które jest nie tylko miastem wojskowo/portowym, ale stąd prowadzi też szlak
morski do Grecji. Parkujemy gdzieś nad morzem – ponieważ jeszcze rano więc
tłumów nie ma – miasto dopiero leniwie się przeciąga za snu w pierwszych
promieniach słońca. Brindisi jest dość „nowoczesne” – może zbyt jak dla nas
przyzwyczajonych do historycznych włoskich miasteczek… zatem tylko na chwilę tu
zawitamy.
Przemykamy więc wąskimi, sennymi jeszcze uliczkami, klucząc w gąszczu zakazów i jednokierunkowych :) Chcieliśmy zobaczyć zamek – lecz nie wiele się da, ponieważ znajdują się tam koszary – jednym okiem rzucamy i fruuuu ku morzu….
Plaż i zatoczek jest tu bez liku, jednak do większości w
sezonie będzie ciężko się „dopchać”. Korzystamy z tego, że teraz już cisza i
spokój, bo przecież przy takiej pogodzie i „chłodnej” wodzie nikt tu już nie
zagląda :)
Jako, że dziś pogoda płata nam wyjątkowego figla, zostawiamy
morze i jedziemy w kierunku białych miast. Jest ich tu kilka i już z daleka
zachwycają swoim wyglądem. Pierwsze z nich to Ostuni. Piękne z daleka...
Tak to jest strzał w dziesiątkę (pod
warunkiem, że znajdziecie parking w stromych uliczkach – nam udało się na
osiedlu). Najpierw zrobiliśmy rundę honorową „czy warto” a potem szybciutko
szukaliśmy jakiegoś placyku. Urok tego miasteczka zachwycił nas chyba bardziej
niż trulli. Wąskie, śnieżnobiałe uliczki i domy. Zwykłe, codzienne sprawy i
zupełna cisza – jakby nie Włochy.
Na placu głównym mogłabym stać i stać delikatnie tylko obracając się co rusz w inną stronę.
La Cita Blanca – ja to poproszę na dłużej.
A dalej jest Locorotondo (też białe) ....
I w końcu długo, długo wyczekiwane Alberobello z białymi
domkami na planie koła lub kwadratu z dachem w kształcie stożka, kryte
chiancarelle, sprytnie uformowane w stożek z pinaklami na górze, które są pozostałościami
dawnych wierzeń. Najstarszy budynek pochodzi z XVI w. Trulli znajdziecie w
dwóch miejscach – oczywiście w dzielnicy turystycznej, ale zajrzyjcie też tam
gdzie do tej pory mieszkają w nich na stałe ludzie. Białe potrafi być piękne :)
Jeśli nie musicie nie zapuszczajcie się camperem do centrum,
na zaparkowanie i tak marne szanse, lepiej zostawić na camperparku i przy okazji
zapewnić sobie nocleg. Oznakowanie niestety nie było dobre, więc po którymś
okrążeniu wcisnęliśmy się w drobną lukę :)
Miasteczko ma sporo do zaoferowania, spacer raczej będzie
długi…, a może do jakiegoś z trulli wpadniecie na nocleg? :) Powłóczcie się też bocznymi, tymi nie komercyjnymi uliczkami, a odkryjecie prawdziwy urok tego miejsca ...
Osiołek oczywiście też musiał się załapać, jakby nie było :D
Rzut okiem na małe miasteczko Putignano i jak zwykle spacer
jego wąskimi uliczkami... Centrum miasteczka jest na planie okręgu z kilkoma bramami wejściowymi - pamiętajcie dobrze, którą weszliście, bo nachodzić naokoło można się naprawdę sporo :)
Ale jednak – pogoda kusi nadal by udać się nad wodę. Za
Polignano a Mare znajdujemy spory plac – dojazd może nieszczególny, bo
kamienisty, ale miejscówka fajna widokowo. Kawałeczek niżej znajduje się
coś a’la plage – wybetonowane i z bardzo
głęboką wodą od razu, więc nie wszystkim takie miejsce kąpielowe będzie
odpowiadać. Do tego morze dzisiaj zdecydowanie mniej spokojne, białe fale co
rusz przewalają się przez skały, morze szumi – jest cudnie :)
Przed nami ostatni z dzisiejszych punktów dnia – naszego planu
bez planu :) czyli Bari. Robimy rundę honorową wokół nabrzeża (szczelnie
zaparkowane luz ozakazowane).
O mieście tym krążą różne legendy, że portowe, że biedne, że
lepiej nie wjeżdżać jak nie trzeba…. Trochę w tym prawdy niestety… Parkujemy
pod zamkiem, gdyż tylko tu udało się znaleźć coś do zaparkowania, był tu targ, kręcą się
różni…
Jednak chęć poznania miasta zwycięża. Można powiedzieć, że
Bari jest stare jak świat. Już w II w.p.e. było ważnym ośrodkiem handlowym i
pełniło funkcje strategiczne. W IX w. przeszło pod władania Bizancjum, potem
znów było włoskie – więc historia bogata i mieszanka ludności również. II wojna światowa też odcisnęła tu swoje
piętno – niemiecki nalot z 1943 roku nazywany jest „Małym Pearl Harbor”.
Głównym zabytkiem miasta jest zamek z XI wieku oraz katedra
św. Sabina, który był pierwszym patronem Bari. Bazylika św. Mikołaja, w którym znajduje
się obraz Madonna Odegitria, według legendy namalowany przez Św. Łukasza. W
kościele tym znajdziemy również nagrobek królowej Bony żony Zygmunta Starego.
W samym miasteczku toczy się zwyczajne południowo włoskie
życie. Bawią się dzieci, dorośli odpoczywają przy kawce, po prostu tętni
normalne życie :)
A my szukamy miejsca na nocleg, cichego, spokojnego z
widokiem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz