GIRO D'ITALIA - WŁOCHY dzień 9

RZYM

 

TRASA 12,5 km  MAPA

Wypoczęci i wyspani wstajemy na pierwszy możliwy pociąg - wszak Rzym w końcu na nas czeka. O 7 jesteśmy już w kolejce i podziwiamy widoki za jej oknami. Dojeżdżamy do Campino - i tam jakoś się przeludnia - a no tak trzeba się przesiąść - podobno czasami tak trzeba :) To już większa stacja ludzi delikatnie mówiąc full na wszystkich peronach i z każdego jedzie pociąg do Rzymu - kwestia tylko, który pierwszy ruszy. Pakujemy się do jakiegoś - przydali by się upychacze tak jak w Japonii :) , ale po jakiś 15 minutach docieramy do Termini. Tam jeszcze spacerek bo peron podzielony jest na 4 i tak naprawdę pociągi odjeżdżają/przyjeżdżają na każdym torze na dwa stanowiska i jak zatrzyma się na początku to trzeba około 500m podrałować do dworca.
Wychodzimy, mapa w dłoń no i idziemy. Z tego wszystkiego przewodnik po Rzymie kisi się w camperku, ale mamy mapkę, którą dostaliśmy wczoraj z naniesionymi zabytkami, więc musi wystarczyć :) . W pobliżu dworca jest Bazylika Santa Maria Maggiore (Matki Boskiej Śnieżnej), która została postawiona na miejscu gdzie Matka Boska poleciła zbudować kościół. 5 sierpnia 352 roku spadł śnieg w wskazanym miejscu. W rocznicę z sufitu spadają płatki białych kwiatów. 







Bazylika na Lateranie jest trochę oddalona od reszty zabytków, ale poranny chłód pozwala jeszcze na 20 minutowy spacer do niej. To tutaj do XIV wieku była siedziba papieska, dopiero po tzw. niewoli awiniońskiej w 1377 została ona przeniesiona do Watykanu. W centrum Lateranu wznosi się Palazzo Lateranense, który pełni siedzibę diecezji rzymskiej. Potężna Katedra San Giovanni in Laterano (św. Jana na Lateranie) „matka wszystkich kościołów” i pierwsza chrześcijańska bazylika w Rzymie. 






Teraz zaczynamy szukać Koloseum. Oj trochę się go naszukaliśmy, gdyż z Lateranu skręciliśmy nie w tą uliczkę co trzeba i przy okazji pozwiedzaliśmy spoooro miejsc, do których pewnie nigdy inaczej byśmy nie trafili. Przechodzimy koło Parco del Celio, w którym znajduje się w Santo Stefano di Rotondo z połowy V w. – pierwszy rzymski kościół na planie koła. Po przeciwnej stronie ulicy stoi Santa Maria in Dominica. Nieopodal boki ulicy łączył Arco di Dolabella, a przez bramę San Tommaso in Formis wchodzimy w strefę pieszą i idziemy w kierunku Basilica Santi Giovanni e Paolo. 



Przechodząc pod łukami znajdujemy się na skwerze przy San Gregorio Magno. Skąd widać Circo Massimo – stadion, na którym odbywały się wyścigi rydwanów. Wzdłuż Palatynu, gdzie według legendy Romulus założył miasto w końcu docieramy pod Koloseum. Uczymy się także poruszania pieszkom po mieście – tzn. w prawo w lewo i byle do przodu, bo w swej naturze tutejsi kierowcy to bardziej południowcy. 






Mijając kilka ciekawych miejsc docieramy w końcu pod Koloseum. W pod nim czerwono - pewnie znów jakieś demonstracje - ale przecież dziś nie jest 1 maja. Podchodzimy bliżej i naszym oczom wyłania się las czerwonych koszulek, które bynajmniej nie mają nic z tym wspólnego to po prostu wycieczki Azjatów. Jak okiem sięgnąć czerwono - najwyższy numer grupy jaki widzieliśmy był 35 -potem jeszcze wielokrotnie widywaliśmy ich w różnych miejscach. I ten cały las koszulek oczekuje na wejście do Koloseum, nie wspominając o całej rzeszy ludzi. Tak więc dziś sprawdzimy co ciekawego mają w Rzymie, a jeśli kiedyś jeszcze tu przyjedziemy wówczas oddamy się bardziej dogłębnemu zwiedzaniu.  
 








Idąc od Koloseum główną drogą Fori Imperiali w kierunku Plazza Venezia po lewej trafiamy na Forum Romanum.











a po prawej m.in. Foro di Augusto i największe Foro di Traiano (330 x180m). Można również dostrzec gdzie sięgało Cesarstwo Rzymskie. 







Docieramy do Plazza di Venezie, gdzie zachwyca nas przestrzeń i budynki wokół szczególnie Monumento Nazionale a Vittorio Emanuele II. Teraz kierujemy się już prosto Corso Emanuelle II w stronę Watykanu. Kościół Santissimo Nome di Gesu i kilka przecznic dalej Area Sacra to pierwsze ciekawe miejsca na jakie napotykamy przy tej ulicy.









Niepozorny z zewnątrz Sant'Andrea della Valle urzekł nas swoim wnętrzem. Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie by przejść przez Tybr, nad którym wznosi się Castel Sant'Angelo będący w swojej historii fortecą, więzieniem a także papieską rezydencją i wejść na teren Watykanu.  












W międzyczasie zwiedzamy Watykan, a potem klucząc bocznymi uliczkami docieramy do gwarnego Piazza Navova – podobno tutejsze kawiarnie należą do najdroższych w Rzymie – zatem nie sprawdzaliśmy






Piękny plac, przy którym po jego zachodniej stronie znajduje się fasada kościoła Sant’Agnese in Agone uważany za perłę barokowej architektury. Można również schłodzić się w pobliżu kilku fontann.




Pobliski Panteon to najniżej położony punkt w Rzymie (15 n.p.m.), przetrwał do dziś w prawie nienaruszonej formie, nie dziwią więc tłumy chętnych chcących go zobaczyć.


Im bardziej oddalamy się od Tybru zanurzając w boczne uliczki, tym bardziej tłumy gęstnieją. W końcu udaje się nam dotrzeć do Fontanny di Trevi – jest tu tak tłoczno, że ciężko nawet przejść przez plac by ją dokładniej obejrzeć, ale mimo wszystko to miejsce warte jest odwiedzenia.






Fontanna była jednym z ostatnich miejsc jakie odwiedziliśmy, upalny dzień zdecydowanie dawał się nam już we znaki – nie wyobrażam sobie zwiedzania Rzymu w środku lata. Kierujemy się zatem do Termini, skąd po znalezieniu odpowiedniego pociągu wracamy do naszego camperka.

TRASA 100 km MAPA 
 
 Trochę odpoczywamy – rzut okiem na mapę – do domu jeszcze daleko zatem żegnamy przyjazny Il Sassone i przedzieramy się pod wieczór przez opłotki Rzymu. Mimo późnej pory ruch spory. Przy zapadającym zmierzchu zatrzymujemy się na nocleg na jednym z parkingów osiedlowych w Viterbo. Wcześniej zatrzymaliśmy się w jakimś małym miasteczku na kolację, ale okolica wydała nam się niezbyt bezpieczna mimo stojących tam na parkingu na stałe campera i przyczepy – podejrzanie interesujący się samochodami pewien pan.