Kopytka należą do trzech fiatów i
do jednego peugeota, który jakimś cudem się wybił z grupy, ale jako, że z
rodziny trojaczków to można jakoś wybaczyć J
. Samochody spakowane, paliwo uzupełnione, teraz jeszcze tylko o dobrym humorze
nie zapomnieć i jedziemy. Na wschód ku słonku, które właśnie zachodzi, ale
jutro wzejdzie nam znów. Plan z grubsza ustalony tzn. dotrzeć jak najszybciej
na Krym, a potem, a potem to się zobaczy co dalej. Miejsca zbiórki jako takiego
nie mamy – spotykamy się gdzieś po drodze. W końcu po małych perypetiach
lądujemy po północy na stacji BP pod Jarosławiem. Tam okazuje się, że aby
stanąć na placu dla tirów z dala od drogi trzeba zapłacić 15 zł od samochodu.
Nie wiem czy wszędzie tak jest, ale lekkie zdziwienie było. Jako, że nie bardzo
mieliśmy już siłę, żeby jechać dalej zostajemy na parkingu tuż przy drodze. My
śpimy dobrze jako, że na tyle samochodu – w alkowach mają trochę gorzej, bo prawie
wystają nad krawędzią drogi, a choć ruch niewielki to i tak od czasu do czasu
jakiś tir się zdarzy.