BAŁKAŃSKIE KOPYTKA - CHORWACJA - dzień 9

TISMO – VODICE – SIBENIK – BRODARICA – PRIMOSTEN – STUPID CELINE 


TRASA 64 km - MAPA

Camping Jazina średnio nam przypadł do gustu. Dojazd z głównej drogi na parcele nie w każdym miejscu jest możliwy ponieważ jest dość stromo i brakuje asfaltu. Niektóre z miejsc dostępne są jedynie dla namiotów, moooże dla osobówek. Sanitariaty wymagały by również odświeżenia – staliśmy nie przy głównych, ale przy drugich w okolicy plaży i prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie tego miejsca w sezonie – są tam zaledwie 2 prysznice co przy pojemności campingu – 960 osób są naszym zdaniem zdecydowanie za mało. Może w głównych jest więcej, ale biegać na drugi koniec campingu to raczej nie o to chodzi. W bocznych sanitariatach nie widzieliśmy również możliwości mycia naczyń – są jedynie umywalki na zewnątrz budynku. Plaża wyglądała na czystą, w dużej części jest to wybetonowane nabrzeże – trochę za zimno było by sprawdzać od strony wody :)





Jednak rzecz, która nam się bardzo nie spodobała to cena. Wczoraj dwukrotnie powiedziano nam, że cena wynosi 100 kun. Dziś nagle okazuje się, że do tego trzeba doliczyć jeszcze 14 na podatek klimatyczny. Kwota nie wielka, ale fakt faktem, gdy za coś się płaci powinno od razu uzyskać się informację dotyczącą kwoty do zapłaty. A tak to jakby sprzedawca podał nam cenę netto, a potem dopiero wyliczał ile mamy jeszcze dopłacić w podatkach. 


Wyjeżdżamy i od razu humory nam się poprawiają. Przede wszystkim przestało już wiać, robi się coraz cieplej. Jedziemy wzdłuż wybrzeża w poszukiwaniu jakiejś fajnej plaży. Mijamy Sibenik (opisany wcześniej) i z drogi rzucają nam się w oczy campery stojące przy plaży – długo nie trzeba było nas namawiać – skręt w prawo i już stoimy ulokowani przy plaży (43.41 601, 15.54 176). Ludzi na plaży brak – no może poza paroma Polakami z pobliskich kwater. Słoneczko grzeje już na tyle, że zaciskając zęby :) można chwilę posiedzieć w wodzie (jest prysznic) – ale na plaży w jego promieniach jest całkiem przyjemne
:szeroki_usmiech



Mijamy Primosten – z góry wygląda bardzo obiecująco, potem na mapie zauważam niewielką wyspę i chodź gps upiera się, że można na nią wjechać mostem – niestety nie można. Przejeżdżamy nad kanałem, za którym znajduje się punkt widokowy – choć tyle naszego.
 









Jako, że do Stupid Celine nam już niedaleko postanawiamy wstępnie spędzić trochę czasu na plaży w tej niewielkiej cichej miejscowości. Zjeżdżamy z głównej drogi do „portu” i „plaży” – trochę wąsko i nisko, ale da się przejechać. Wokół cisza i spokój jedynie grupka kilku młodych osób – no tak Polacy. Chyba można postawić już znak równości - Chorwacja =Polacy. Chwilę rozmawiamy, a później delektujemy się ciepłym morzem – jest tu wąska zatoka, która zdążyła się już nagrzać. Do wody można wejść bez butów. Miejsca do przystanięcia wzdłuż drogi co prawda niewiele, ale jest ona tak często uczęszczana, że przez godzinę minął nas jeden samochód z łódką. 





Postanawiamy zostać tu na noc – przy końcu zatoki jakieś 150m dalej jest przydomowy camping. Wjeżdżamy – właścicielka nas poznaje/niepoznaje – ale bacznie się nam przygląda. Dopiero gdy uświadamiamy jej, że rok temu byliśmy tu T4, i że zdążyli zaangażować pół wioski, żeby użyczyć nam prądu do akumulatora jej twarz się rozjaśnia – no tak poznaje :) 
rok temu
Jest to niewielki camp na góra 8 camperów – no może 10 ale takich bardziej zaprzyjaźnionych :) Za nasz zestaw 100 kun w sezonie byłoby 30 więcej. Stoimy pod oliwkami przed nami zatoka . Wieczorem spacer na plażę i ehhh ten zachód...