NA KRANIEC EUROPY - HISZPANIA - dzień 10

MAZARON - CARTAGENA - LA MANGA - TORROVIEJA


TRASA 180km - MAPA

Z Mazaron przejeżdżamy w kierunku Cartageny, trochę górzystymi terenami, ale nie żeby jakoś stromo tutaj było.








Dziś dzień postanowiliśmy spędzić w niewielkiej Murcji. Niedaleko Cartageny jest zatoka La Manga, która jest naszym dzisiejszym celem. Zatoka zamknięta jest prawie całkowicie z dwóch stron cyplami, pomiędzy, którymi jest niewielki prześwit.








W tym rejonie jest 315 dni słonecznych w roku, a kąpieli można zażywać już od kwietnia praktycznie do końca listopada – dlaczego tak długo?. Otóż zamknięcie półwyspami zatoki powoduje, że woda jest tutaj bardzo ciepła (najcieplejsze miejsce Morza Śródziemnego ponieważ nie docierając tutaj zimne prądy oceaniczne) – specjalnie dla zmarzluchów – w lecie może nawet za ciepła do pływania (ponad 30 stopni) .











Drugą zaleta/wadą tego miejsca jest jej głębokość – można iść i iść w głąb morza z woda nadal będzie sięgała co najwyżej kolan lub w sporej odległości od plaży pasa. Fajne zatem miejsce do typowego „moczenia nóg”. Podobno w tych okolicach panuje specyficzny mikroklimat – wymarzone miejsce dla kuracjuszy – pewnie stąd niesamowite ilości hoteli na przylądku. Jednak gdy już przebijemy się przez miasta na koniec cypla – jest tam cisza i spokój. Jedynym problemem może być pokonanie mostku – tu już każdy musi sam ocenić czy autko da radę – wjazd jest naprawdę bardzo stromy. Jednak tuż przed mostem znajduje się końcowy przystanek autobusu i spory plac, jeśli ktoś się zdecyduję może tutaj zostać. Dalej za mostem jest niewielkie osiedle domków i dzika spokojna plaża – może mieszkańcy nie będą mieć nic przeciwko temu, żeby tu zaparkować na dłużej. 









Spędzamy tu sporo czasu na błogim leniuchowaniu, podziwianiu okolicy i wybrzeża.










W drodze powrotnej rozglądamy się za możliwością zaparkowania samochodu wokół hoteli – nie jest łatwo, ale dla chcącego nic trudnego.













Wracamy znów na wybrzeże, mijamy bokiem Cartagene i znów leniuchujemy na plaży w Los UrruTias.
Pod wieczór w poszukiwaniu noclegu docieramy na camping za Torrovieja.