PARQUE L'ABUFERA - VALENCIA - SAGUNTO - CASTELLON DE LA PLANA - PENISCOLA - VIRANOS
TRASA 175 km - MAPA
Jak postanowiliśmy tak i zrobiliśmy idziemy na plażę –zajmie nam
to jedynie chwilkę jak twierdzili w recepcji campingu. Po prawie 30 minutach
już jesteśmy na plaży – tak tak słoneczko prażyło dlatego zajęło nam to więcej
niż chwilkę. No ale nic w końcu jesteśmy – chcemy słońca i wody. Tyle, że
słońce się chowa, a i z pływania też raczej nici bo fala jest potężna. Niby w
okolicy jest sporo wysokich hoteli, ale plaża pusta – może to ta pogoda kto
wie. Grunt, że praktycznie cała plaża dla nas a i z wody można robić ciekawe
zdjęcia.
Trochę na północ od miejsca naszego noclegu jest jezioro L’Abufera oddzielone od morza piaszczystą mierzeją. W
okolicy są ryżowe poletka – pewne dlatego tak tu zielono. Ogólnie obszar jest
jednym z najżyźniejszych w Europie – zbiory nawet 3-4 krotnie w roku – dzięki urodzajnej
równinie, która poprzecinana jest kanałami doprowadzającymi wodę.
Wjeżdżamy do Valencii – już od rogatek potrafi ująć, a co dopiero
w centrum miasta.
XV Lonja znajdująca się naprzeciwko Plaza del Mercado – jednej
z największych w Europie hal targowych, to późnogotyckie centrum handlu
jedwabiem (wpisana na listę UNESCO). Wysoki sufit w centralnej Sali transakcji
wsparty jest na ośmiu skręconych kolumnach, a misternie zdobione okna to istny
majstersztyk.
Labiryntem wąskich uliczek docieramy na Plaza de la Reina gdzie
stoi XIII w. Katedra, z której wieży można podziwiać panoramę miasta. W pobliżu
jest Basilica de Neustra Seniora de los Desamparos (Matki Boskiej Opuszczonych)
patronki miasta. Naprzeciwko niej Palau de la Generalitat czyli siedziba
regionalnego rządu. Dzięki niezbyt upalnej pogodzie jesteśmy w stanie zajrzeć w
wiele zakamarków – nie to co w Sewilli, gdzie marzyło się jedynie o chwili chłodu.
Wracając już do samochodu, na jednej z ulic dostrzegliśmy spore
zbiegowisko. Jako zawodowi paparazzi, czyli ciekawscy sprawdzamy o co chodzi.
Podchodzimy bliżej i już wiemy co a właściwie kto był tego przyczyną.
Na północ od Valencii jest wiele ładnych plaż, mniej lub czasem
bardziej gwarnych. Mijamy Sagunto z
zamkiem warownym na wzgórzu, potem Castellon de la Plana z XVI w. dzwonnicą i
na dłużej zatrzymujemy się w Peniscola – warownym mieście na wzgórzu z wielką
szeroką nawet dość spokojną plażą.
Dalej gwarno zatem wybieramy camping w Viranos, gdzie ma miejsce
niecodzienne spotkanie. Otóż jakiś tydzień wcześniej na jednym z campingów
spotkaliśmy Brytyjczyków podróżujących po Hiszpanii vw polo. Nie miało to dla
nas wtedy zbyt wielkiego znaczenia jedynie zastanawialiśmy się gdzie oni to
wszystko upychają. Dziś po powrocie z plaży ponownie ich zobaczyliśmy – właśnie
się rozkładali namiotem na sąsiedniej parceli, świat niby taki wielki, a jednak….