PROMACHONAS - SANDARSKI - SOFIA - PLEVEN - RUSE
TRASA 500km - MAPA
W tym roku Bułgaria zarobiła kilka żółtych kartek, a za drogę krajową nr 7 nawet czerwoną dlatego postanowiliśmy się długo nad nią nie rozwodzić – ot trasa przelotowa będzie – może do przyszłego roku nam przejdzie, ale póki co nie. Jedziemy znanymi nam już dobrze drogami – przez Sandarski, potem Sofia – oj zakorkowane to miasto, obwodnica – ale to stolyca....
Co by nie powiedzieć to jednak Bułgarii nie można odmówić uroku – góry są tu na każdym kroku i mimo, że tylko je mijamy głównymi drogami to i tak oko cieszy.
Sofię mijamy późnym popołudniem – przed nami
Pleven – rzut oka w przewodnik – muzea nie dla nas – zatem połykamy
kolejne kilometry całkiem dobrej drogi (DK3 na wschód). Słońce chyli się
już ku zachodowi odbijając się w lusterkach – mogły być piękne ujęcia
tylko dlaczego tak trzęsie
Rozglądamy się na prawo i lewo za możliwością noclegu - pola, wioska,
domy blisko drogi, pola i tak w kółko. Jest jakiś większy zajazd, ale
dla TIR’ów w lesie – jakoś nie budzi bezpiecznych skojarzeń. Po kilku
kilometrach trafiamy na restaurację z dużym parkingiem w pobliżu –
okazuje się, że płatny, zjeżdżają się masy TIR’ów.
Do drogi DK6 docieramy już po zmroku – po
skręcie w lewo na Russe jest kilka stacji benzynowych. Wykorzystujemy
jedną z nich na kolację. Podjeżdża też włoski camperek – będzie raźniej.
Jedzą kolację i znikają – zostajemy sami praktycznie w szczerym polu i z
panem schowanym w budce, spróbujemy dalej. Te kilka stacji jest
delikatnie mówiąc głośnych opanowanych przez tutejszą młodzież – noc
spokojnie się nie zapowiada – do Rumunii ledwie 60km….
Dopiero w Russe
na wjeździe znajdujemy cichą stację benzynową z obsługą – ruchu prawie
nie ma – noc będzie spokojna…... rano jeszcze pobieżne zwiedzanie
miasta, a potem spotkanie z włoskim camperkiem .