BAŁKAŃSKIE KOPYTKA - GRECJA - dzień 23

NEZ PLAGIA – PARALIA – NEA MOUDANIA - KALIVES POLIGOROU - NEOS MARMARAS  - TORONI


Trasa 90 km - MAPA

Niespieszna pobudka – kto by się w Grecji spieszył ?:) gdzieś koło 9 wynurzamy się z campera wprost do morza. Plaża spora, trochę kamyków w wodzie, ale poza nami praktycznie nikogo – chyba jeszcze wszyscy leniuchują. Potem prysznic koło knajpki, śniadanie i poszukiwanie kolejnej plaży. 




Po drodze mijaliśmy skręt na Paralię (40.250463,23.242282), no i już jest nasza. Plaża a przy niej droga ciągnie się do samej miejscowości – dużo tu miejsca, mało ludzi, prysznic jest czego więcej chcieć – aaaa trochę cienia by się przydało.






Za Kalives Poligorou (40.279755,23.401948) kolejne pluskanko tym razem przy miasteczku, ludzi trochę więcej, jakieś knajpki, prysznice. Trochę tu głośniej niż w poprzednich miejscach, ale na popołudniowe pływanie w sam raz.
 




Teraz już zjeżdżamy na Sithonię czyli tam gdzie nas tak ciągnęło. W kilka miejsc rzuciliśmy po drodze okiem, ale to jednak nie to gdzie byliśmy dwa lata temu. Jedziemy na południe na naszą ulubioną miejscówkę. Około 5km za Neos Marmaras  skręcamy w prawo – zjazd na hotel niestety nie pamiętam nazwy. Z dość stromego wzgórza „za główną” zjeżdżamy nad samo morze. Dalej w lewo i kolejna plaża z parasolkami z prysznicem. Na tylu plażach jednego dnia to jeszcze nie byliśmy J. Ostatnie dzisiaj odwiedzimy morza i przypominamy sobie drogę na naszą plażę.   




Jedzie się dalej, mija dom i tam kończy się niestety asfalt, Jest szuter, ale droga w miarę choć odczucia w camperze trochę inne niż ostatnio T4. Jedziemy stromym klifem, pod nami na kilku niewielkich plażach rozstawione namioty i osobówki.   





W końcu jest i nasza plaża. To właściwie dwie plaże prawie ze sobą połączone. Kozy są – czyli miejsce się zgadza – ostatnio nam przeparadowały prawie środkiem samochodu J Mijamy żółty budynek – wygląda na to, że ktoś kiedyś chyba chciał tu zrobić camping, ale nic z tego nie wyszło, i ustawiamy się pomiędzy innymi camperami tuż przy samej plaży na trawie. Ostatnio było tu zdecydowanie więcej aut, teraz za sąsiadów mamy cały przekrój europejski – niestety bez Polaków. Dziś już tylko kolacja i podziwianie zachodu słońcu – wreszcie udało nam się tu znów wrócić…