ALPEJSKIM SZLAKIEM - AUSTRIA - dzień 1

REINTHAL - WIEDEŃ - ST. POLTEN

TRASA 125km - MAPA

Mamy tydzień wolnego, a w sumie 9 dni – trzeba coś zrobić z tak pięknie zapowiadającym się wolnym czasem. Planowaliśmy skoczyć do Chorwacji, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się pojechać tam w czasie wakacji. Był włoski pomysł dookoła wybrzeżem, ale zdecydowanie za mało czasu. Dlatego ostatecznie zdecydowaliśmy się na Alpy.
Wszystko spakowane – jedziemy. Przejeżdżamy przez Czechy, a granicę z Austrią przekraczamy w niewielkiej miejscowości Reinthal – niedaleko Breclav (uwaga przejazd jedynie poniżej 3,5T). Przejazd bocznymi dróżkami jakże różni się od głównych dróg. Spokojnie, ruchu brak a małe miejscowości mają swój urok. Docieramy do głównej drogi prowadzącej z Mikulova. Na pierwszej możliwej stacji kupujemy winietę – gdyż dalej wjeżdżamy już na autostradę, która z dnia na dzień jest coraz bliżej czeskiej granicy.
Często przejeżdżamy przez Wiedeń, lecz zawsze obwodnicą. Tym razem decydowaliśmy się poświęcić mu trochę więcej czasu. Osiołek niewielki dlatego, po zrobieniu rundki wzdłuż pięknego, modrego Dunaju parkujemy w okolicach parku miejskiego i ruszamy na spacer wiedeńskimi uliczkami.  










Ileż to lat minęło, gdy byliśmy tu ostatnim razem… wtedy była zima, teraz mamy lato, ale Wiedeń potrafi zachwycać o każdej porze nie tylko roku, ale również dnia i nocy.











Spacerując coraz bardziej zagłębiamy się w starówkę, delektując się zarówno wąskimi uliczkami, w których ciężko kogoś spotkać, jak i gwarnym deptakiem, przy którym znajdziemy fontanny czy stylowe kamieniczki. Lecz Wiedeń to nie tylko ulice, to również liczne kościoły, z będącą symbolem miasta Domkirche St. Stephan.









Wiedeń równie pięknie jak w dzień wygląda również nocą, niestety aparat płata psikusy w takim świetle – ale uwierzcie na słowo centrum prezentuje się po zmroku naprawdę uroczo.









W bliższej i dalszej okolicy Wiednia usytuowanych jest wiele zamków – tak samo godnych polecenia jak i samo miasto.
Wyjeżdżamy z Wiednia, znajdujemy spory spokojny rastplatz i nie mogąc doczekać się gór układamy się do snu.