TRASA 200 km - MAPA
Zwiedzanie Danii zaczynamy od Kopenhagi, do której prawie bezpośrednio zjeżdża się z mostu nad Oresund. Kopenhaga uzyskała prawa miejskie w połowie XIII wieku choć miasto istniało już 100 lat wcześniej.
Kopenhaga to miasto rowerów, są ich tu i jak się jeszcze przekonamy w Danii pewnie miliony. Gdzie nie spojrzeć tam dwa kółka. Są nawet wytyczone osobne pasy dla nich. Podróż po mieście na dwóch kółkach na pewno jest łatwiejsza niż na czterech. Gdzie nie spojrzeć w prawo, w lewo czy przed siebie wszędzie rowery. Nie dziwi gdyż wiele ulic jest wyłączonych z ruchu kołowego.
Choć z drugiej strony podróż samochodem w korku też ma swoje plusy. Jeśli chodzi o możliwość zaparkowania samochodu w ścisłym centrum jest to praktycznie niewykonalne. Natomiast zakorkowane miasto pozwala na swobodne robienie zdjęć pod pozorem stania w korku.
Po Kopenhadze poruszaliśmy się na wyczucie i w oparciu jedynie o mapę (Dania miała stanowić jedynie kraj przelotowy), ale mimo wszystko nas zachwyciła. Na zwiedzenie miasta potrzeba jednak dużo, dużo czasu, gdyż jest tu naprawdę co podziwiać choćby katedrę Rosklide z grobami królów, kościół Fryderyka, który powstał na uczczenie 300 lecie panowania dynastii królewskiej.
Christianshavn na wyspie Amager poprzecinanej kanałami i ulicami ułożonymi w regularną kratkę nazywana małym Amsterdamem, czy Norrebro, miejsce z klimatem, kawiarniami, pubami. Christiansborg będący siedzibą duńskiego rządu, Parlamentu, Sądu Najwyższego, w którym mieszczą się także reprezentacyjne komnaty królewskie. Dwa pałace Amalienborg – przy placu naprzeciw kościoła Fryderyka, w którym mieszka rodzina królewska i Rosenborg dawna rezydencja podmiejska królów Danii.
Ratusz Radhuset, cytadelę Kastellet, Okrągłą Wieże, Syrenkę, muzea oraz wiele innych pięknych budynków i miejsc. Jeśli ktoś ma ochotę można także zwiedzać miasto z pokładu statku wycieczkowego.
Gdyby ktoś chciał więcej informacji zarówno o tym mieście jak i o innych krajach odsyłam tu: http://kopenhaga.lovetotravel.pl/
Wzdłuż wybrzeża kierujemy się na Helsingor – miasto bliźniacze do szwedzkiego Helsingborg, które znajduje się po drugiej stronie kanału. Trasa nad wodą, ale jakoś tak płasko się zrobiło tylko morze widać. Z Helsingor odpływają promy do Szwecji.
Próbujemy znaleźć miejsce na nocleg. Podjeżdżamy pod camping, ale bez karty campingowej nie chcą nas nigdzie zameldować – pomijam astronomiczne ceny – w drogiej Norwegii było znacznie taniej. Po objechaniu północnej części wyspy i kilku próbach zniechęceni lokujemy się na noc na autostradzie.