TRASA 105 km - MAPA
Rano wjeżdżamy do Lindau - Jezioro Bodeńskie wita nas pochmurną pogodą – ledwo co wyłaniają się góry. Kierujemy się do Bregencji, skąd przy dobrej widoczności można wjechać na szczyt pobliskiej góry Pfander i podziwiać okolice – pewnie byliśmy niegrzeczni ponieważ dla nas pogoda się nie postarała.
Trafiamy do Feldkirch najdalej na zachód wysuniętego miasta Austii. Miasto pochodzi z XII wieku i ma dobrze zachowaną starówkę.
Wjazd do Liechtensteinu wiąże się z wjazdem do Szwajcarii, z którą on ma podpisaną „unię”. Podjeżdżamy na przejście graniczne – już dawno nie mieliśmy kontroli. Strażnik zabrał paszporty i gdzieś zniknął. Oprócz nas na przejściu nie ma nikogo. Wrócił po kilku minutach, rzucił okiem na tył samochodu – turists i pozwolił jechać dalej. Ponieważ planowaliśmy wjazd do Szwajcarii kupujemy od razu winietę na autostrady – dalej nie ma już przejścia granicznego.
Liechtentein leży w całości w Alpach i obowiązuje tu waluta szwajcarska, a granic strzeże szwajcarska służba celna i graniczna – kraj jest zatem w dużej mierze „zależny” od Szwajcarii. Kraj to głównie góry. Samych zabytków nie ma tutaj wiele – jedynie Vaduz z jego zamkiem osadzonym na skale.
Centrum miasta to „dwie ulice na krzyż” jednak położenie wśród przepięknych gór Alp Retyckich sprawia, że warto odwiedzić to miejsce. Z okolic zamku (trochę stromy podjazd) można podziwiać okolice. Jadąc jeszcze wyżej ponad zamek wyłaniają się coraz piękniejsze widoki. Droga jest dość wąska, trochę stroma – ale można nią przejechać. Na końcu zwęża się jeszcze stając się jednokierunkową, aż do miejscowości Triesen. Tam po przejechaniu przewężenia roztacza się piękna panorama na pobliskie szczyty. Żeby znów zjechać w dół trzeba uważać na hamulce, gdyż serpentyny są dość strome i miejscami mocno zakręcone – ale warte widoków.
Zatrzymujemy się na dłuższy postój na parkingu osiedlowym, gdzie uwagę przykuwa samochód „voodoo”