TRASA 370 km - MAPA
Przejeżdżamy przez Gozon i widzimy kierunkowskaz na Cabo de Penas – no to skręcamy. W przewodniku nic nie było, ale latarnia okazuje się być najdalej wysuniętą na północ w Asturii i jedną z najstarszych w Hiszpanii.
Obok znajduje się centrum morskie i trochę straszno tu.
Przy dobrej pogodzie można stąd dostrzec wiele okolicznych przylądków.
Jest też oczywiście gdzie pospacerować – chwilami czujemy się jak w Irlandii –
ehhh te wrzosowiska, klify – pięknie tu po prostu.
Na zachód od Cabo de Penas ciągną się i ciągną plaże. Choć pogoda
zrobiła się słoneczna jakoś nie ma wielu chętnych do kąpieli. Plaże są
natomiast szerokie, długie i piaszczyste.
Podróż na zachód mija nam dość szybko ponieważ w tej okolicy prowadzi droga ekspresowa, nawet nie wiemy kiedy znajdujemy się w Galicji i docieramy do A’Coruny. Od prawie 2000 lat to ważny port żeglugowy w 60 r.n. e przypłynął tu Juliusz Cesar, by przywrócić panowanie Rzymian.
La Ciudad Vieja czyli zabytkowa część miasta położona jest na
północnym cyplu wzdłuż wybrzeża. Jest tutaj wiele domów w szczególności białych
z niesamowitą ilością okien - ściany wyglądają jakby wcale nie było cegieł
tylko same szkło. Te charakterystyczne oszklone balkony miradores, pozwalają cieszyć
się piękną panoramą zatoki mimo wiejących tu wiatrów.
Na końcu cypla stoi Torre de Hercules jedyna na świecie latarnia
morska z czasów starożytnych (II wiek n.e) która jest najstarszą
działającą latarnią morską na świecie. Zostawiamy samochód na sporym parkingu w
pobliżu i idziemy zmagając się z wiatrem w stronę latarni. A wieje
tutaj konkretnie. Z pod latarni rozciąga się panorama 360 stopni na okolicę.
Jest też róża wiatrów – mocno oblegana przez spacerowiczów. A’Coruna to miejsce
gdzie warto spędzić choćby popołudnie. Pod wieczór w poszukiwaniu noclegu
jedziemy do San Roque.