NA KRANIEC EUROPY - HISZPANIA - dzień 5

SAN ROQUE - SANTIAGO DE COMPOSTELA - CAMINHA


TRASA 320 km - MAPA

Galicja to zarówno piękna linia wybrzeża jak i malownicze widoki oraz celtyckie ślady z przed około 3000 lat. Wybrzeże usiane jest plażami oraz postrzępionymi skałami.



Objeżdżając je w pewnym momencie zobaczyliśmy niewielkie ciemne punkty na wodzie, dopiero większe zbliżenie pokazało co a właściwie kto tam się kręci, ciekawe czego oni tam szukają. 



Wokoło piękne połacie piasku smaganego przypływami i odpływami co sprawia wrażenie ruchu.




W głębi kraju zauważyliśmy w wielu wioskach coś przypominającego spichlerze – tak przynajmniej sądzimy, choć pewności brak. Ciekawostką jest również nietypowy jak dla nas cmentarz, na którym każdy ma swoje miejsce umieszczone w ścianie, a grobowce są naprawdę wielkie.



 


Dalsza droga znów prowadzi wzdłuż wybrzeża. Nagle zauważamy coś w wodzie - przyglądamy się bliżej a to nic innego jak zatopiona latarnia.







Ale naszym głównym dzisiejszym celem jest Santiago de Compostella. Muszle – znak szlaku pielgrzymkowego (El Camino de Santiago) towarzyszą nam już od dawna. Teraz wiemy dokąd prowadzą. Wjeżdżamy do niewielkiej miejscowości, zostawiamy samochód i wchodzimy w wąskie uliczki, które dają choć złudzenie chłodu. Na placu Plaza do Obradoiro wznosi się katedra, w której znajduje się miejsce pochówku patrona Hiszpanii św. Jakuba.






To trzecie po Rzymie i Jerozolimie miejsce pielgrzymkowe, a w latach gdy dzień św. Jakuba przypada w niedzielę można tu uzyskać odpust zupełny – stąd i liczba pielgrzymów niesamowita. To w sumie pierwsze „tłumne” miejsce na naszej trasie. (przewodnik podaje, że w Latach Świętych przybywa tu nawet 11 milionów osób). Wchodzimy do chłodnego kościoła i chłoniemy atmosferę tego miejsca.
 









W drodze powrotnej udaje nam się znaleźć ciche spokojne uliczki, na których zupełnie nie ma ludzi, są natomiast studzienki, które jeśli mam taką możliwość chętnie fotografuję.






Za Santiago de Compostela zaczynamy rozglądać się za campingiem. Niestety albo ich brak, a jeśli już coś jest to nie ma miejsc. I tak oto niespodziewanie stawiamy kopytka na portugalskiej ziemi. Znajdujemy camping zaraz za granicą to nasze pierwsze, na razie jeszcze nieśmiałe, spotkanie z Portugalią.