CAMINHA - VIANA DO CASTELO - PONTE DE LIMA - BRAGA - BOM JESUS - VILA CHA
TRASA 170 km - MAPA
Rano zbytnio nie spieszymy się z campingu – w końcu to nasz
pierwszy dzień w Portugalii – zatem idziemy odpocząć na plaży. Jest ładna
pogoda i nawet znalazło się trochę odważnych osób, które zażywają kąpieli nie
tylko słonecznej. Woda może, może ciut cieplejsza niż w Bałtyku, ale plaże
fajne, piaszczyste z wystającymi miejscami skałkami.
Jadąc wybrzeżem docieramy do Viana do Castelo u ujścia Limy. To właśnie między innymi dzięki niej okolica ma taką bujną roślinność – wybrzeże nazywa się Costa Verde czyli zielone. W mieście można spędzić trochę czasu zwiedzając Palacio dos Tavoras i Praca de Republica. Nad miastem zaś góruje Monte Santa Luzio z olbrzymią bazyliką.
Na chwilę rozstajemy się z
wybrzeżem i jedziemy do Bragi, która obowiązkowo powinna znaleźć się w planie
każdej podróży po Portugalii. Po drodze mijamy Ponte de Lima, malowniczo
położone na brzegu rzeki. Mimo, że dopiero wjechaliśmy do Portugalii już
tutejsze miasteczka nam się bardzo, ale to bardzo podobają. Zwłaszcza takie
niewielkie, w których wąskich uliczkach można się zanurzyć w poszukiwaniu
południowego chłodu.
Braga nazywana jest „portugalskim Rzymem” i nie bez kozery nosi tą
nazwę. Uliczki, pięknie udekorowane domy i te mini, mini kafelki na ścianach
tak misternie ułożone. Są też duże kafle z mistrzowsko wykonanymi malowidłami –
można stać i stać i po prostu się zachwycać.
W Bradze warto poświęcić trochę czasu na zwiedzenie katedry Se
pochodzącej z XI wieku. Mimo swojej surowości przyciąga swoim urokiem. W pobliżu
katedry jest też wiele budynków zasługujących na zainteresowanie. Praktycznie
gdzie by nie spojrzeć znajdziemy coś co przyciągnie wzrok na moment, na chwile,
na dłużej.
Raptem 5km od Bragi na wzgórzu Monte Espinho znajduje centrum religijne, gdzie znajdziemy kilka kościołów, a najbardziej znany to Bom Jesus. Choć najbardziej znany wcale nie taki prosty do znalezienia. Wjeżdżamy na samo wzgórze i próbujemy go odnaleźć. W międzyczasie odwiedzamy park, w którym można spędzić czas pływając łódkami. Jest też Capela dos Milagres – Kaplica Cudów, gdzie składane są wota pozostawione przez pielgrzymów.
W końcu po zwiedzeniu całego wzgórza znajdujemy nasz cel, który
jednak wygląda ciut inaczej niż na szablonowych widokówkach, gdzie znajdziemy
zazwyczaj piękne długie białe schody na końcu których jest kościół. My przechodzimy koło ogrodów schodzimy trochę
w dół i naszym oczom ukazuje się Bom Jesus.
Z góry roztacza się panorama na dolinę rzeki Cavado. Patrzymy w
dół i faktycznie są tutaj te słynne schody, pełne tarasów, fontann i kaplic –
na każdej kondygnacji są stacje Drogi Krzyżowej. Jak myśmy to przegapili jadąc
do góry??
Wracamy do samochodu i powoli zjeżdżamy bacznie obserwując drogę –
nie ma możliwości żadnego skrętu zatem jak tam się dostać „od dołu”. W pewnym
momencie przejeżdżamy pod krótkim tunelem który tak naprawdę okazuje się być
właśnie tymi schodami. Zjeżdżamy na bok i teraz już w pełnej krasie możemy
podziwiać te słynne schody.
Z Bragi kierujemy się znów na wybrzeże. Jadąc bacznie obserwujemy czy nie ma gdzieś w pobliżu campingu.
Znajdujemy go w Vila Cha gdzie zostajemy. Jest on co prawda jakieś 150-200m od plaży, ale jest tu cicho i spokojnie a plaża bardzo fajna. Jedyną atrakcją był Portugalczyk, z którego powodu musieliśmy się przesunąć o pół metra mimo dzielącego nas żywopłotu, bo „naruszamy jego przestrzeń”. Wszyscy okoliczni mieszkańcy campingu śmiali się tylko i mówili, że co dzień z nim problem. Mimo takiego sąsiedztwa spędzamy tu aż dwa dni co jak na nas jest dużo, gdyż ciężko nam usiedzieć w jednym miejscu na dłużej.