BAŁKANY OSIOŁKIEM - BUŁGARIA - dzień 2

DORBINISTE -BANSKO - VIHREN -  BATAK - PLOVDIV


TRASA 200 km MAPA


Żegnamy Dobriniste, w Bansko skręcamy w lewo i na wyczucie jedziemy w kierunku Vihrenia. Jest to miejscowość typowo turystyczna, więc im bliżej znajdującego się tu wyciągu tym więcej hoteli i pensjonatów. Tak się zapędziliśmy w szukaniu wyciągu, że w końcu wjechaliśmy na 1980 metrów . Trzeba jechać na południowy zachód i ciągle w górę, miejscami są drogowskazy. Na mniej więcej 1800 m.n.p.m. jest parking, nocowały tu na pewno 2 campery. Mijamy go i ponieważ droga wspina się dalej – jedziemy (od tego miejsca robi się wąsko i gorszy asfalt). Podjeżdżamy pod samo schronisko no i spotykamy Polaków ze Szczecina. (podjeżdża tu busik z Bańsko 2 razy dziennie, a ze schroniska prowadzi kilka szlaków na pobliskie szczyty). Pogoda kiepska. Może się rozpogodzi, bo chcielibyśmy wejść na szczyt. Niestety prawie cały czas mży. Od czasu do czasu wiatr rozwiewa chmury. Mąż postanawia trochę się przejść po górach, tzw. rzucić okiem co na przełęczy widać. Po pewnym czasie przyjeżdża samochód na rumuńskich rejestracjach. Widzę, że jakaś pani rozmawia z mnichem, ale on nic nie rozumie – no tak nie zna angielskiego. Pani lekko przerażona. Podchodzę do niej i pytam o co chodzi. A ona na to, że przy parkingu niżej kręci się bear – ups, pewnie jedzenia szuka. Dzwonie, nie mam zasięgu, wchodzę wyżej, mąż nie odbiera. Po jakiś 15 minutach udaje mi się z nim połączyć – wraca. Ufff.
















Z Banska wzdłuż rzeki Mesta przez przełęcz Sveta Petka do Bataku. Po drodze sporo osób handluje przy drodze czym się da. Część z nich ma ciemną karnację i nocuje przy drodze w skleconych, nie wiem, ciężko to nawet szałasem nazwać. Kilka desek skleconych obwiązanych folią, w środku położona drabina na niej jakieś szmaty robiące za łóżko.
  



Koło Bataku jest jezioro, i nawet jest camping, miejscowość turystyczna. Okolice ciekawe, miejscami „pustynne” jak na południu Grecji. A my dalej na Plovdiv.  
 


Miasto ma długą historię, zostało założone przez Traków w V w.p.n.e. i jest drugim co do wielkości miastem Bułgarii. Leży na trzech wzgórzach. Samo centrum jest wyłączone z ruchu i przebiega pod nim tunel. Jadąc od zachodu (Gladston) można skręcić w lewo i poszukać parkingu koło wieży zegarowej. Starówka ma wybrukowane uliczki i znajdują się przy nich w większości odnowione bogato zdobione budynki. Jest też meczet jeden z największych i najstarszych w Bułgarii. Oficjalnie wstęp jest bezpłatny, niemniej przed nim siedzi dwóch panów, którzy są innego zdania. W zależności od języka jakim mówi turysta, chcą od 1 do 5 lew. Atrakcją jest również dobrze zachowany amfiteatr z II w. (wejście od strony centrum miasta – niedaleko kościołów i cerkwi) oraz leżące nieopodal stare domy w typowym plovdivskim stylu.
 











 
 
Na nocleg mamy upatrzoną stację przy autostradzie. Trzeba przejechać miasto na północ i kierować się pierwszym zjazdem na autostradę w prawo (są 3 wyjazdy), a dojeżdżając co niej skręcić na Sofię, parę kilometrów i mamy gdzie spać (naprzeciwko drogi jest plac szczelnie wypełniony tirami). Wieczór mija na planowaniu jutrzejszej trasy.  

Brak komentarzy: