BAŁKANY OSIOŁKIEM - GRECJA - dzień 16

KALAMPAKA -TRIKALA - FARKASONE - ELASONA - OLIMP - LITOCHORIO



TRASA 200 km MAPA

Z Kalampaki jedziemy przez Trikale, Farkadone (główna droga czyli nuda) – w planach mamy dotarcie znów na wybrzeże i choć zobaczenie Olimpu. Za Elasona skręcamy za znakami kierującymi do Parku Olimp. 






Jedziemy jedziemy, droga wspina się coraz wyżej. W pewnym momencie dostrzegamy znak przypominający schronisko z napisem Olimp – czyli kierunek dobry. Kilka kilometrów za Olympiadą droga rozwidla się główna prowadzi w prawo, ale coś kusi w lewo – i dobrze że kusi. Przejeżdżamy przez wioskę – w prawo kierują na Monastyr, jedziemy dalej i agrafkami wspinamy się po zboczu góry. Trochę stromo, ale naprawdę warto.















Wjeżdżamy na wysokość 1700 metrów i w pewnym momencie wyłaniają się domki – czyli ok. znak przecież pokazywał, że tędy do schroniska. Tak, tylko te domki okazały się koszarami. Podchodzimy – z ich angielskim słabo, my po grecku to frape umiemy zamówić. Mówią, że „that way with car” to się nie da – patrzymy faktycznie ciężko by było – szuter z kamieniami nachylenie koło 25 procent. Ale chodziło im w końcu, że musimy mieć specjalną kartę – na szczęście wystarczy na miejscu spisanie danych i podpisanie oświadczenia, że będziemy grzeczni w górach nie będziemy schodzić ze szlaku i wrócimy o czasie. Wpisujemy się jako druga ekipa tego dnia – zgadnijcie skąd była pierwsza. Droga początkowo prowadzi przez koszary, potem wzdłuż wyciągu. Ostatnia stacja wyciągu jest na wysokości 2340m. Podejście strome, ale gorzej się schodzi. Dalej już łagodniej. Gdyby nie przypiekające słoneczko, ale w końcu chcieliśmy zobaczyć co tam za rogiem, i tak po kilku godzinach dotarliśmy i zobaczyliśmy






















Wychodząc rano można spokojnie obrócić w ciągu dnia. W drodze powrotnej spotkaliśmy dwójkę Polaków, którzy są chyba bardziej zakręceni niż my – jeżdżą felicją i śpią w niej.
Wracając zastaliśmy już zasieki przy wyjściu. Przed koszarami jest placyk nam nie pozwolili nocować, ale podobno zależy to od zmiany. Zjeżdżając kilka kilometrów jest miejsce gdzie można zostać, trochę odludne ale poza wojskiem i pasterzami tu i tak chyba nikt nie zagląda.








Zjeżdżamy w dół i skręcamy na Sykaminea. Droga wspina się, ale dość łagodnie. W kilku mijanych po drodze wioskach jest możliwość uzupełnienia wody. Zjazd do Leptokarii – serpentynami i znów nad morzem. Z braku innej możliwości na noc stajemy na parkingu przy autostradzie na wysokości Litochorio.   




Brak komentarzy: