TRASA 185 km - MAPA
Jedziemy, trzeba zwalniać – renifery na widnokręgu,
uwaga nadchodzą...
Niektóre czmychają przed nami do lasu inne przyglądają się z ciekawością – no tak osiołków tu chyba nie widują
Krajobraz zmienia się. Teraz królują jeziora. Co by nie powiedzieć mają w sobie coś magicznego i jeszcze do tego te chmury.
Inari to zarówno niewielka miejscowość (550 mieszkańców) ze skansenem ludu Samów, jak i święte jezioro Samów. Jest ona trzecim co do wielkości jeziorem Finlandii a znajduje się na nim około 3000 wysp. W lecie możliwe są rejsy po jeziorze. Słońce aż w nim lśni.
Odbijamy lekko na wschód. Chcieliśmy jeszcze bardziej, ale droga musiała by biec po rosyjskiej stronie – niestety wizy nie posiadamy, ale i tak sobie Rosję jeszcze dziś obejrzymy.
Na odcinku od Inari do granicy z Norwegią około (120km) spotkaliśmy 10 samochodów, dużo częściej widywaliśmy renifery.
Jednemu z nich nie spodobała się nasza obecność na parkingu i odwrócił się na pięcie i zwiał.
Błoga cisza i spokój przeplatająca się z lasem i malowniczymi jeziorami. Po drodze ani jednego domu nie widzieliśmy, jednak o tym że ktoś tu bywa w okolicy świadczą przydrożne budki na listy – chyba je czasem ktoś z nich wyjmuje. Droga do granicy niby niedaleka, ale trochę nam schodzi na robieniu zdjęć kolejnych cudnych miejsc.
Zachwycamy się Finlandią a przecież czeka nas Norwegia – tam to dopiero ślimacze tempo będzie bo co chwila „fotosztop” Gdyby nie fakt, że nagle zmienia się drastycznie cena paliwa granicę pewnie byśmy przegapili….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz