BAŁKANY OSIOŁKIEM - BUŁGARIA - dzień 4

VELIKIE TARNOVO - ARBANASI - LOM - RUSE


TRASA 150 km - MAPA
Vielikie Tarnowo to miasto na trzech wzgórzach – dawna stolica Bułgarii. Położone nad rzeką Jantrą. We wschodniej części miasta znajduje się Twierdza Carevec. Pozostały części murów obronnych i rekonstrukcje pałacu carskiego. U podnóża twierdzy jest średniowieczna dzielnica z kilkoma cerkwiami. Najważniejsza cerkiew w mieście to Katedra Zaśnięcia Bogarodzicy na sąsiednim wzgórzu. 












Przejeżdżając pod twierdzą koło mostu widzimy kierunkowskaz na Arbanasi 2km. Te kilometry ciągną się i ciągną. W końcu za znakami w lesie skręcamy w prawo do kolejnej wioski zbudowanej w starym stylu. Część z budynków jest przekształcona w hotele i restauracje. Ciche, spokojne, brukowane uliczki, ciekawe domy.
 







Na naszej drodze znajduje się teraz Park Narodowy Lom. Na jego terenie jest kilka skalnych monastyrów i osada Cerven. Żeby dotrzeć do skalnych cerkwi trzeba jadąc z południa, w Ivanowie (wcześniej skręcamy z głównej drogi) skręcić za stacją kolejową w prawo – najlepiej zapytać, ale to jedyna asfaltowa „rozsądnie wyglądająca” droga, kierunkowskaz już dawno zapomniał co wskazuje. Jedziemy dalej i po jakiś 4 km jesteśmy nad rzeką. Jest tu spory parking, z którego prowadzi ścieżka przez rzekę do skał. Jadąc dalej drogą dojeżdża się do parkingu i dalej po schodkach wspinamy się do monastyru. Ścieżka odbija w lewo i doprowadza do punktu widokowego.
 











Stamtąd już tylko rzut beretem do Ruse. Wjeżdżamy do miasta, tzn. próbujemy, bo nagle przed nami pojawia się tir, który postanowił zawrócić wśród samochodów stojących na poboczu i płotów. Przez pół godziny obserwujemy czy się złamie czy nie. W końcu ktoś mu przemówił do rozumu i na tyle odtamował drogę, że można było się jakoś na przemian przecisnąć – czym się skończyło nie wiemy popędziliśmy w sina dal, gdyż ostrzymy już zęby na transalpinę, która oficjalnie jest otwarta już ostatnie dni (do 15 września). Ruse mijamy w biegu, tankujemy i na granicę. Mąż na stacji benzynowej pytał ile kosztuje przejazd mostem. Przychodzi i mówi „sorok”. No ok, zawsze to mniej niż prom. Tankujemy za resztę lew i jedziemy na wschód na most. Podjeżdżamy na granicę – dość sprawna odprawa – Bułgarzy tylko za przejazd, nam sprawdzają paszporty i jak byk pisze 4 euro :D no cóż sorok, miało być, ale niech im będzie. Jako, że auto większe niż osobówka (cennik podany tylko dla nich) płacimy 12 lew (auto do 3,5t) i jedziemy przywitać się z Rumunią.

Brak komentarzy: