W SKANDYNAWII - NORWEGIA - dzień 9

ULVSVAG -  BODO - SALTSTRAUMEN - SVARISEN - HALSA - VAGOHOLMEN

TRASA 400 km - MAPA

Dziś trochę pochmurno, ale nie pada. Dobrze, że dni długie, spokojnie do 21 można robić zdjęcia bo jest wystarczająco jasno, nawet w takie dni jak dziś. A nocy nadal ani widu ani słychu, no chyba, że wtedy kiedy już śpimy.



Po drodze mijamy pole golfowe – chyba jedno z najbardziej na północ położonych i obieramy kierunek na Bodo.  


Z Bodo można oczywiście popłynąć bezpośrednio na Lofoty, jednak wtedy omija się Narwik, który chcieliśmy zobaczyć.





Samo miasto może szczególnie nie zachwyca, gdyż zostało mocno zniszczone podczas wojny. W mieście znajduje się główna baza wojenna północnej Norwegii oraz Norweskie Muzeum Lotnictwa.  





Jadąc na północ drogą 834 można dotrzeć do Geitvagen z piękną piaszczystą plaża a jeszcze dalej do Kjerringoy – starej osady targowej (40km na północ od Bodo). Jest tam skansen z 15 budynkami, który daje obraz jak kiedyś żyło się w tych terenach.





Wjeżdżamy na drogę 17 (Kystriksveien – Szlak wybrzeża od Bodo do Steinkjer), której dość długo będziemy się teraz trzymać. Za przejazd przez most pobierana jest symboliczna jak dla Norwegów opłata, która można uiścić w kasie pobliskiego sklepu COOP. Po zwiedzeniu Bodo jedziemy zobaczyć Saltstraumen. 


To cieśnina o długości 2,5km i szerokości 150m, miejscami o głębokości do 50m pomiędzy wyspami Straumen i Straumoy. W czasie pływów morskich (informacja) przez cieśninę przepływa 370mln m3 wody a towarzyszy im tworzenie się potężnych wirów. Myśmy akurat trafili na niewielkie choć i te robiły wrażenie






Jadąc drogą 17 docieramy po 2 godzinach jazdy do najdłuższego tunelu jakim udało nam się do tej pory przejechać – jedyne 7600m – dobrze, że oświetlony.  



Kilka kilometrów dalej woda zmienia kolor, staje się bardziej błękitny.


Za chwilę wyłania się powód – język ‘czarnolodego” lodowca Svartisen. W pobliżu znajduje się parking z możliwością nabrania wody i zrzutu szarej.





Kilka kilometrów dalej wjeżdżamy na prom Halsa – Vagaholmen.



Kilka minut podróży i jesteśmy w miejscu skąd wydostać można się jedynie promem. Powoli robi się wieczór – ostatni prom, który mógłby nas przewieźć dalej jest za pół godziny. Teoretycznie zdążymy, ale po co się spieszyć skoro po drodze jest parking z zadaszonymi stołami – odpowiednie miejsce na nocleg – może jutro wyjdzie słonko.