BAŁKANY OSIOŁKIEM - MACEDONIA - dzień 2

HERACLEA - BITOLA - KOZJAK - PRESPA JEZIORO - STENJE - TRPEJC - PESHTANI - JEZIORO OCHRYDZKIE

TRASA 100 km MAPA


Dziś chcemy zobaczyć dwa jeziora – mało odwiedzane dzikie Prespa i popularne Ochrydzkie. Po zrobieniu zakupów w Bitoli, szybki rzut okiem na miasto.




I jedziemy w końcu nad Prespę. Przejrzystość powietrza niezbyt dobra niestety. W Kozjaku skręcamy w lewo z głównej drogi i trochę klucząc dojeżdżamy nad jezioro. Droga praktycznie pusta, i tak aż do Ochrydu. Mimo tego, że droga prowadzi bardzo blisko jeziora dość ciężko jest znaleźć miejsce gdzie można się do niego zbliżyć i poplażować. Jest to możliwe w Stenje i Konjsko, gdzie jest spora plaża i dużo miejsca. Jesteśmy znów praktycznie kilometr, dwa od Albanii. Część jeziora należy też do Grecji.
 



Na mapie zachęcająco wygląda droga do Ochrydu przez Park Narodowy Galicica.
http://www.galicica.org.mk/

Nie zastanawiając się długo wspinamy się znów zakosami na górę (o ile dobrze pamiętam jest ograniczenie do 3,5t). W górach znów cisza i spokój. Góry przypominają nasze Bieszczady, jeśli ktoś ma ochotę można się również po nich przespacerować. Trzeba jedynie uważać by nielegalnie nie znaleźć się w Albanii do której naprawdę rzut beretem.




W dole lekko przymglony Pogradec. Serpentynami znów w dół do Trpejca. Niedaleko miejscowości jest miejsce biwakowe. W lewo jest do Monastyru św Nauma, w prawo na Ochryd. Jeszcze nie chcemy wracać do Albanii, dlatego skręcamy w prawo. Co do przejścia granicznego słyszeliśmy różne opinie: że nie ma problemu z przejazdem, i takie, że puszczają tylko Albańczyków i Macedończyków – jaka prawda niestety nie wiemy. Chcemy dziś trochę poplażować, dlatego szukamy campingu. Na mapie jest kilka. 5km za Trpejca jest rzeczywiście jeden. Podjeżdżamy. Hmmm czy to na pewno camping?? Niby pisze, że tak ale bardziej przypomina to parking. Samochody owszem stoją, ale miejsce nie zachęca do pozostania .





Jadąc dalej po lewej znajduje się parking – w ciągu tygodnia szlaban podniesiony. Zatrzymujemy się na dłużej, gdyż jezioro prezentuje się z tego miejsca pięknie. Spacer w dół, gdzie jest miasteczko na wodzie i knajpka.  

Docieramy do Peshtani. Spokojna niewielka miejscowość. Dużo agroturystyki. A co zaszalejemy dziś. Szukamy kwatery. Pytamy, nie mają wolnych miejsc, ale mają znajomych. Tłumaczą co i jak głównie po niemiecku plus kartka. Dojeżdżamy. Po drodze mijamy kilka osób, które również oferują pokoje, ale pani, która miała po nas wyjść już stoi i macha. Około 50 metrów od głównej drogi. Pyta jaki chcemy pokój, no cóż pokój jak pokój – normalny taki żeby się przespać:. Wieczorem idziemy na zwiedzanie miejscowości. Zauważamy, że z pokoju obok są otwarte drzwi – teraz już wiem dlaczego pytała jaki chcemy pokój – obok salon z pełnym wyposażeniem – jak w niejednym lepszym hotelu; Takiej agroturystyki w Polce nie spotkałam.
Idziemy spacerem wzdłuż wybrzeża no i ja rozumiem, w Chorwacji by mnie to zbytnio nie zdziwiło, ale tu? Nie dość, że Polacy, to jeszcze z osiołkiem i też z  naszego miasta za chwilę okazuje się, że renault trafic też na naszych rejestracjach